Droga do światła - J.Swędrowski

Droga do światła - J.Swędrowski

"Droga do światła"
Droga do światła - J.Swędrowski
autor: Józef Jan Swędrowski

Rysunek na okładce: Andrzej Jaśkowiak
Rysunki:
Katarzyna Bednarek, Sławomir Kulza
Redaktor merytoryczny: Lidia Bołundź
Skład: Dariusz Wandziach
Wydawca:
FLOS CARMELI, Sp.z o.o.
ul.Działowa 25, 61-747 Poznań
tel.061 856 0834, fax: 061 856 0947
e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
www.floscarmeli.poznan.pl
Druk: Druk w Poznaniu
ISBN 978-83-61727-04-0
FLOS CARMELI 2009

Poszukiwanie Boga ( i człowieka)
/-/Marek Wawrzkiewicz

     Metody są właściwie tylko dwie – reszta to warianty: wychodząc od detalu, od szczegółu szukać całości, lub odwrotnie, obejmując czy zakładając jakąś całość, dążyć do znalezienia szczegółu. W gruncie rzeczy to to samo: idzie o znalezienie prawdy lub o sam proces szukania. Proces twórczy, pozwalający – niekiedy! – poznać samego siebie.
    Innymi słowy: można znaleźć cały świat w jednej kropli wody, a jej opis może się stać opisem całego świata, ale można też próbować zmierzyć się z całym wszechświatem, po to, aby w nim odnaleźć swoje miejsce i odpowiedź na pytania, z którymi każdy człowiek musi się zmierzyć, choćby po to, aby zasłużyć na miano istoty rozumnej, myślącej, zastanawiającej się nad swoją ludzka kondycją, swoim miejscem w czasie i historii, nad własnym przeznaczeniem i losem.
     W tym poszukiwaniu – prawie zawsze bezskutecznym, lub skutecznym tylko częściowo – rzadko odnajdujemy odpowiedzi racjonalne i ostateczne. Jeszcze rzadziej odpowiedzi uniwersalne, dotyczące nas wszystkich bez wyjątku. Ale może ważniejsze od odpowiedzi jest postawienie właściwego pytania, takiego, które nie tylko nas zmusi do refleksji nad samym sobą?
     Wiersze Józefa Swędrowskiego pełne są pytań, które sobie zapewne wszyscy stawiamy. Są to pytania zasadnicze, nie do uniknięcia – jeśli się traktuje swoje życie wśród ludzi i świata świadomie, jako jedyną i niepowtarzalną szansę istnienia znaczącego. A pytania zawsze towarzyszą poszukiwaniu. Więcej: poszukiwanie od nich się zaczyna.
    Poezja wielkich kwantyfikatorów – to określenie musi paść skoro autor jak ognia unika dotykalnych, namacalnych konkretów. Nie ma w tych wierszach powszednich czynności ( chyba tylko jako zbioru składającego się na życie), nie ma namacalnych konkretów, nie ma przedmiotów, nie ma krajobrazu. Jest człowiek i Bóg – pisany z małej albo wielkiej litery. Bóg zawarty w każdym atomie, ale też w każdym człowieku – nie mówiąc już o wszechświecie. Bóg jako cel, przedmiot poszukiwań i dociekań, jako siła sprawcza, ale także jako tajemnica. Tajemnica dziwna, bo zarówno wszechobecna jak i powszednia. Jak rzecz, którą się widzi, ale której się nie dostrzega. Jak słowo, które było na Początku.
Ziarenko puka
Do różnych drzwi
powiada autor w wierszu pod znamiennym tytułem „Było słowo”. Ziarenko, jako coś stworzonego. Z początku wszystko jedno czy jest to ziarenko piasku, czy ziarno zboża. Nic nie jest nazwane, choć wiemy już, że chodzi o stworzenie – stworzenie jako czynność. Co dalej? Dalej nie sformułowane wprost pytanie o konsekwencje, które z tego wyciągnął człowiek. Jeśli jednak tego nie zrobił, to nie wszystko jest stracone, bo:
siewca
sieje i sieje
puka i puka.
Zawsze jest nadzieja i zawsze jest szansa. Albo: nadzieja jest szansą.
    Nadziei musi towarzyszyć wiara. Niekoniecznie jest ona nam dana, czasem trzeba ja odszukać. Tak jak w wierszu „Rozsypany tron”, wierszu o istocie wiary, o dotknięciu Boga, który jest wszędzie, tylko
Trzeba czasu
By go dotknąć
Jak góry
I zobaczyć
Jak morze.
   Zdaje się, że autorowi to właśnie wyjaśnia wszystko. Albo przynajmniej – łudzi się? wierzy? – że tak jest. Jest to potrzebne jemu, a może i nam wszystkim, bo przecież
Człowiek biegnie
By osiodłać
Przemijanie
i po to, aby przemijanie nie było daremne, nie pozostawiające śladu. Tak właśnie tłumaczę sobie inny wiersz o człowieczej kondycji zatytułowany może zbyt dosłownie „ Bieg do śmierci”. A po drodze są inni, którym zostawiamy wiersze – o matce, małżeństwie, wspomnieniu, zdradzie… O wszystkim, z czego składa się tak zwane powszednie życie.
    Zapewne świadomie lub nieświadomie, z zamiarem przerastającym nas lub zgodnym z naszymi siłami i możliwościami, chcemy zostawić po sobie ślad. Nie tylko ten w postaci przedłużenia rodu (gatunku?), nie tylko ślad w sensie materialnego dorobku i nie tylko ten, który pozostaje w dobrej pamięci tych, którzy jeszcze ocaleli w procesie nieuchronności przemijania. Pewnie jesteśmy zbyt skromni na nadzieję, że zostawimy swój ślad w historii – ta możliwość dana jest tylko nielicznym. Może więc chodzi o nieśmiałą nadzieję, że zostawimy ślad niewidzialny, nierozpoznawalny, ale jednak istotny: że naszym życiem wpłynęliśmy w jakiś sposób na życie innych – choć oni mogą o tym nie wiedzieć, nie rozpoznać nadawcy… Tak, jest w tym jakiś sens.Choc trzeba spełnić pewne warunki. Pomyśleć o tym, co kreuje człowieka („Człowiek II”).
     Wierszy Józefa Swędrowskiego nie czyta się dla rozrywki, nie są ani łatwe, ani błyskotliwe. Ale należą do tych, o których się myśli, może dlatego, że z myśli się wywodzą. W. Steevens, wielki Amerykanin, powiedział o wierszu, jako o akcie umysłu. Zapewne miał na myśli to, że wzruszenie intelektualne jest równie ważne jak wzruszenie serca. 
   Swędrowski nie wybrał łatwej poetyckiej drogi. Tym bardziej zasługuje na gratulacje.

                                                                       Marek Wawrzkiewicz
Prezes Związku Literatów Polskich


FILOZOFIA I POEZJA
/-/Antoni Siemianowski. 

Filozofia i poezja, wbrew pozorom, mają ze sobą wiele wspólnego. Pierwsze – i najważniejsze – to wspólne źródło, jakim jest zdziwienie. Filozofia i poezja rodzą się ze zdziwienia, żyją myśleniem pełnym dziwienia się, choć później ich drogi się rozchodzą. W filozofii bowiem do głosu dochodzi przede wszystkim ciekawość poznawcza i dociekliwość (te w poezji schodzą na dalszy plan, czasem milkną lub nawet zanikają). Filozofia rodzi się ze zdziwienia tym, co na naszych oczach staje-się-i-jest: na niebie i na ziemi; tym, co dzieje się w człowieku i z człowiekiem, między ludźmi, tym, co doczesne i tym, co wieczne. Jednak w filozoficznym myśleniu najważniejsze są ciekawość poznawcza i dociekliwość. Filozof spragniony jest źródłowego poznania i to poznania prawdziwego, poznania tego, co w bycie pierwsze i podstawowe. W swym dociekaniu Filozofia koncentruje się więc na tym, co stając się – w swym ogromnym zróżnicowaniu – ukazuje naszym oczom swój własny sens, jaki w sobie kryje, to, czym jest. Filozof ten sens pragnie wypatrzeć w rzeczach samych, określić go pojęciami, a potem wypowiedzieć w odpowiednim języku, w języku ścisłych i możliwie adekwatnych pojęć. Dla filozofa jest charakterystyczne, że gdy w mowie usiłuje wyrazić swoje pojęcia, to dobiera odpowiednie słowa do rzeczy i dokładnie wiąże sens słów z sensem, jaki dostrzega w rzeczach. W swych wypowiedziach pragnie przestawić to, co w rzeczach samych być musi, gdy one są (Arystoteles), gdyż tylko wtedy ich istnienie – ich stawanie się – stanie się zrozumiałe. Ponadto filozof same słowa wiąże ze sobą możliwie ściśle, aby wypowiedzi wzajemnie się uzasadniały i aby inni mogli, odczytując ich treść, sami zobaczyć, że jest dokładnie tak, jak wypowiedzi mówią. Filozof niczego innego nie pragnie jak tylko tego, żeby jego mowa była prawdziwa.
Choć poezja podobne jak filozofia rodzi się ze zdziwienia, to jednak poeta nie tylko dziwi się, ale przede wszystkim wzrusza się i zachwyca tym, że to, co istnieje, mieni się różnorodnością barw, jest piękne, przyciąga oczy, wzrusza. Poeta kocha i zachwyca się ową barwnością rzeczy, ich wyglądem, zadziwia się ich zmiennością, a także smuci się ich przemijaniem, zapadaniem w nicość i odsłanianiem się na nowo. To, co jednak zdecydowanie odróżnia poetę od filozofa, to jego wielka miłość do samych słów. Poeta kocha słowa i to, co słowa niosą ze sobą; pragnie zarówno mieniący się świat, jak własne uczucia wypowiedzieć, wyśpiewać. W mowie daje wyraz temu, co kocha, co go zachwyca, co go smuci. Co więcej, poeta kocha szczegóły, drobiazgi, owe mieniące się wyglądy rzeczy. Filozof zaś – zapatrzony w idee, czyli w to, co w rzeczach niezmiennie i co ciągle jako takie samo jest trwałe – pomija owe mieniące się i zmienne wyglądy jako mało ważne lub nawet zgoła nieważne, bo kruche, przemijające. 
Choć zdziwienie filozofa i poety takie somo, to jednak ich zachwyt jest inny. Gdyż więc wypowiadają swoje myśli, każdy z nich mówi co innego. Filozof waży słowa, szuka w nich związków, a w wypowiedziach uzasadnień; analizuje, bada, dowodzi, pyta i często na nowo analizuje, aby wreszcie znaleźć odpowiedź. Poeta zaś zachwyca się samą mową, tworzeniem; ciągle mu coś w duszy gra, śpiewa, chciałby tańczyć. Albo płakać nad tym, co przemija. Chciałby w słowach wszystko wypowiedzieć: co widzi, co myśli, co czuje i w ten sposób ukazać samego siebie od wewnątrz. Chciałby cieszyć z cieszącymi, a płakać z płaczącymi, współczuć ludziom lub ich pocieszać. 
Czy z tego można wyciągnąć wniosek, że poeta przebywa w sferze irracjonalnych uniesień? Absolutnie nie. Mowa poety nie należy do sfery irracjonalnej, lecz ją przekracza i dopełnia. Bez poety i jego mowy życie ducha byłoby bardzo ubogie, a właściwie niemożliwe. 
  +++   
Józef Swędrowski dziwi się wszystkiemu; dziwi się rzeczom, ludziom, sprawom doczesnym i wiecznym. Dziwi się światem i człowiekiem, jego pragnieniami, jego postępowaniem:
Człowiek 
     w chwili ostatniej
chciałby 
     naprawić świat  
człowiek 
    w chwili ostatniej
zabije
    drugiego człowieka
    -----------------------
    człowiek umiera
a mówi 
że żyje
    człowiek umiera
        a o śmierci
    mówić nie potrafi
    człowiek biegnie
        by osiodłać
        przemijanie
     lecz dziś musi
     poznać granicę

  Swędrowki ma także swój ulubiony sposób wyrażania zdziwienia, zachwytu, swego smutku, podziwu, wdzięczności. Wdzięczności wobec Boga i ludzi. Swoje ulubione formy pisania (chciałoby się nawet powiedzieć, że swój ulubiony schemat pisania wiersza). Lecz przede wszystkim ciągle się czemuś dziwi, coś go zdumiewa, coś niepokoi, zachwyca.
Nie tylko bawi się słowami, lecz zmusza do myślenia.
Czerwiec 2009 
 
ks. Antoni Siemianowski